Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Ragnarok, czyli koniec Thora, jakiego znaliśmy

Najnowsze dzieło Marvela zarabia krocie wzdłuż i wszerz globu oraz zbiera pozytywne recenzje dając studiu, producentom i reżyserowi powody do zadowolenia. Marvel Cinematic Universe   udowadnia, że potrafi być nadal świeże i nie doszło do zmęczenia materiału. A co najważniejsze unika wszystkich błędów konkurencji z DC tworząc spójny, zrównoważony świat z konsekwentnie prowadzonymi postaciami. Tym razem dostajemy kolorowy, zabawny rollercoaster, któremu bliżej do konwencji Strażników Galaktyki , niż poprzednich filmów o nordyckim bogu. Thor zmienia tutaj nie tylko swoje oblicze, ale również charakter. Podobnie, jak wcześniej jest przejęty poszukiwaniem pokoju w dziewięciu światach ale tym razem jego boska beztroska nie razi, jak w poprzednich filmach. Najnowsza wersja Thora ma nadal buntownicze podejście, jednak okraszone ogromną dozą dystansu. Ragnarok ma wyraźny sznyt komediowy, przywołując klasyczne filmy lat 80. poprzedniego stulecia, jak Pogromcy duchów, które brakiem po...

Łowca androidów - kolejne pokolenie

Wybierając się na seans kontynuacji kultowego dla mnie Łowcy Androidów spodziewałem się, że nie będzie to naszpikowane fajerwerkami widowisko w stylu komiksowym. Zastanawiałem się również, co z zamkniętą w pierwszym filmie historią zrobi Denis Villeneuve. Trochę niepokojące były dane z amerykańskiego Box Office'u. Poniżej oczekiwań, wieszczące finansową klapę przedsięwzięcia. Czy Blade Runner 2049 podzielić ma los innych sequeli wielkich arcydzieł i kultowych filmów? Czy może to przeżuwająca miałką papkę nijakiej hollywoodzkiej kinematografii amerykańska widownia nie poznała się na kinie autorskim? Moim skromnym zdaniem, zdecydowanie to drugie. Od wielu lat kino i literatura kreślą wizję mniej lub bardziej dalekiej przyszłości. Bez znaczenia, czy przyszłości tej dożyjemy, czy nie, będzie ona, bez wątpienia, nieciekawa. Jednak to, co odnajdujemy w Łowcy Androidów 2049 jest postapokaliptyczną wersją świata, w której nie chcielibyśmy żyć. Świat końca lat 40. XXI wieku jes...

Bitwa Atomu - gdzie X-Meni z dawnych lat?

Po mieszanych uczuciach, co do Nieskończoności z niepokojem sięgnąłem po Bitwę Atomu , kolejny crossover Marvel NOW. Tym razem pogmatwane wątki dzieją się na kartach komiksów o mutantach.  Po wydarzeniach związanych z powrotem Feniksa, śmierci Profesora X i ostatecznym podziale mutantów obie grupy próbują się odbudować. Jedna, rezydująca w starej szkole Xawiera, tym razem pod wodzą, o zgrozo, Wolverina. Druga, prowadzona przez Cyclopsa, znajduje schronienie w dawnej siedzibie Weapon X. Już w tym momencie niektórym czytelnikom wychowanym na dawnych historiach o X-Menach pojawi się na czole zmarszczka niedowierzania i powątpiewania, że zabieg jest karkołomny. No to dodajmy do tego, że moce Cyclopsa i jego akolitów, którzy zetknęli się z mocą Feniksa, są rozregulowane i dalekie od normalności, a nowi mutanci zaczynają się pojawiać, jak grzyby po deszczu. Na dokładkę Beast, podświadomie nakłoniony do działania przez Icemana udaje się w przeszłość i sprowadza z niej "klasycznych...

Homecoming czyli Spider-Man w wersji Hi-Tech

Przed seansem najnowszej produkcji MCU miałem wiele obaw. Wszak Spider-Man: Homecoming to pierwszy film Marvela po włączeniu postaci Pajączka do uniwersum. W dodatku nadal produkowana przez Sony. Dodatkowo swoista słabość, którą mam do tej postaci podnosiła oczekiwania i dodawała niepokoju wobec efektu końcowego. Spider-Man: Homecoming jest zdecydowanie filmem Marvela kierowanym do młodszego widza, niż wcześniejsze produkcje. Na szczęście nie razi infantylnością, choć trochę brak rozmachu poprzednich filmów. Obrazów apokalipsy, eksplozji niszczących pół miasta, czy morderczych kosmitów. Nikt nie ginie, a nawet katastrofa lotnicza odbywa się pustym samolotem na opuszczonej plaży. Oczywiście winić należy kategorię wiekową filmu. Niestety, brak również postaci znanych z komiksów w ich klasycznych wcieleniach. Ciocia May, Mary Jane, Flash, a nawet Vulture są odmienieni. Unowocześnieni, wpisani w trendy współczesnego świata. Nowoczesność i wielokulturowość kłują w oczy. Największy...

Pajęcza wyspa - powrót do starych czasów

Za kilka dni premiera kolejnego rebootu Spider-Mana na wielkim ekranie. Tym razem w całości pod skrzydłami Marvela, co rodzi kolejne oczekiwania. Skłoniło mnie to do sięgnięcia po  The Amazing Spider-Man: Pajęcza Wyspa , wydanego w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Od pajączka rozpocząłem przygodę z komiksem, więc przed pójściem do kina warto przeczytać kilka historii z Peterem w roli głównej. Pajęcza Wyspa  po opisie na okładce zapowiada się ciekawie. Przez działanie tajemniczego wirusa lub tajemnej siły wszyscy mieszkańcy Manhattanu otrzymują pajęcze moce. Co może z tego wyniknąć można się tylko domyślać. Zbiorcze wydanie Pajęczej wyspy zaczyna się od komiksu Spider Island: Deadly foes i chyba gorszego początku nie można sobie wyobrazić. Wraz z tym interludium wracają demony z przeszłości. Przypomina o sobie historia, przez którą znielubiłem Marvela i na której wykoleił się TM - Semic. Kilkunastomiesięczna epopeja z klonami, Szakalem i niedorzecznymi zwro...

DC nie umie w zakończenia, czyli Wonder Woman na dużym ekranie

Po pierwsze, DC wreszcie zrobiło dobry film. Po drugie, nie ustrzegło się błędów z poprzednich ekranizacji. A tak konkretnie. Wonder Woman ogląda się świetnie. Historia nie jest tak poszatkowana, jak w Batman vs Superman , ani tak miałka, jak w Suicide Squad . Nie czujemy, że scenariusz chce nadgonić kilka historii w jednym filmie. Patty Jenkins (ta od Monstera z Charlize Theron) zadbała o wprowadzenie widza w historię Diany. Themiscyra wygląda przepięknie, a Robin Wright w roli Antiopy jest cudownym zaskoczeniem. Całe wprowadzenie do głównego wątku, pokazujące nie tylko motywację głównej bohaterki, ale również ujawniające jej naiwność w postrzeganiu dobra i zła, swietnie kładzie akcenty dla dalszej historii. Dalej jest już przewidywalnie. Diana wraz z towarzyszami rusza na front, żeby pokonać zło i zwyciężyć boga Aresa, którego inkarnację upatruje w niemieckim generale Ludendorffie. No i po raz kolejny wychodzi jej to świetnie. Przez swą naiwność i ufność w rodzaj ludzk...

Trochę spoza komiksu - Obcy -1

Z założenia miało być tylko o komiksach, ostatecznie o ekranizacjach komiksów także. Niemniej pozwolę sobie czasem uczynić wyjątek od reguły. Na ekrany kin wkroczył Obcy: Przymierze i z olśniewającym blaskiem przypomniał mi o sile serii o Ksenomorfie. Serii, która trafiała do wyobraźni od lat młodzieńczych, a ciągle ma zaskakującą świeżość. Fabuła nowego Obcego osadzona jest po wydarzeniach ukazanych w Prometeuszu, a przed przygodami Ripley w Obcym: Ósmym pasażerze Nostromo . Scott snuje dalszy ciąg opowieści o początkach ksenomorfa, a jednocześnie o kresie obcej cywilizacji, jeszcze w Prometeuszu zajawionej, jako przodków ludzkości. Historia skupia się głównie wokół dziwnej planety, która niespodziewanie pojawiła się na drodze statku kosmicznego Przymierze. Sam potwór, mimo iż spektakularnie pokazany w kilku fazach rozwoju jest tylko krwawym dodatkiem do opowieści. Scottowi udało się stworzyć najlepszy film o Obcym. Mimo wielu odniesień do sztuki, kultury, czy literatury...

Baby Groot, wszędzie Baby Groot...

Tym razem na gorąco, prosto z kina, wrażenia po seansie Strażników Galaktyki Vol. 2 . Krótko i na temat. Ze wszystkich superbohaterskich filmów Marvela Strażnicy byli chyba najbardziej "odjechani". Wiem, wiem, jest jeszcze Deadpool . Ale to, po pierwsze, Fox, a po drugie, przypadek Deadpoola jest nieuleczalny i mam do niego ambiwalentny stosunek ( pacz ). Natomiast kosmiczna zbieranina postaci, które niczego nie biorą na poważnie budziła moją sympatię, zarówno na kartach komiksu, jak i płótnie ekranu. Wobec drugiej części miałem dość wysokie oczekiwania. Konsekwentnie nakręcana spirala marketingowa pozwalała sądzić, że Strażnicy Vol. 2 conajmniej tak dobrzy, jak Vol. 1 . A mały Groot, którego wszędzie pełno był kolejnym wabikiem. A jak wyszło? Pierwsze recenzje i opinie mówiły o bolączkach scenariusza. Niektórzy wręcz opisywali drugich Strażników , jako najgorszy film Marvela (chyba nie widzieli żadnego z Hulków). Niestety jest w tym trochę racji. W zasadzie...

Skończona Nieskończoność

Nieskończoność - jeden z wielu crossoverów Marvela zawitał pod polskie strzechy za sprawą wydawnictwa Egmont i serii MarvelNOW. Nie ukrywam, że na skompletowanie wszystkich głównych wątków cross-overa Infinity czekałem kilka miesięcy. Do tego doszło jeszcze kilka wątków pobocznych ponieważ Egmont postanowił wydawać tę historię w kilkumiesięcznych odstępach, przez co na finał historii trzeba było czekać ponad pół roku. Pytanie, czy było warto? Wielowątkowa historia rozgrywa się na kartach kilkunastu tytułów, z czego wątek główny dotyczy Avengers i New Avengers , wspieranych przez miniserie Thanos powstaje i oczywiście Nieskończoność . Do tego polscy czytelnicy mogli śledzić odpryski historii w Obrońcach Galaktyki oraz Thunderbolts . Oryginalnie z Nieskończonością borykali się bohaterowie piętnastu tytułów. Wątki zostały rozproszone na niemal nieskończoną liczbę bohaterów. Moją zasadniczą obawą było ogarnięcie wszystkich wątków opowieści. Ilość postaci i ich losów o...

Logan - do widzenia, do jutra

Tym razem pierwszy wyłom w postanowieniu pisania o komiksach. Będzie kilka słów o filmie. Oczywiście o filmie z uniwersum Marvela, choć nie MCU. 20th Century Fox nadal nie dogaduje się z Marvelem i linia fabularna X-Menów jest oddzielnie prowadzona. Dotychczasowe produkcje o mutantach były różnie oceniane, ale zazwyczaj nie cieszyły się taką popularnością, jak produkcje z Marvel Cinematic Universe. Kiedy studio zdecydowało się odświeżyć bohaterów i zaproponować ich młodsze wersje należało pożegnać się ze starymi bohaterami. I Logan oddaje hołd dwóm największym bohaterom aż nadto. Za reżyserię wziął się ponownie James Mangold, którego poprzedni Wolverine w ostateczności można ocenić, jako przyzwoity. Tym razem trafił z formą na igrzyska. Filmem Logan z serią o mutantach żegnają się dwaj wielcy aktorzy: Hugh Jackman i Patrick Steward. Nie ma wątpliwości, że to ich ostatnie role, choć nie raz zapędy scenarzystów pokazywały, że koniec nie zawsze musi koniec oznaczać. Niemniej jednak...

Wieczny Batman - tym razem nie o Marvelu

Nie będę ukrywał, najbliższe mojemu sercu jest uniwersum Marvela. Niemniej sięgam również do komiksów konkurencyjnego DC. Co więcej, jestem zaprzysiężonym fanem Batmana. Z tego powodu nie pozostałem obojętnym na Wiecznego Batmana . To jedna z najmłodszych serii o bohaterze z Gotham, ponad dwudziestu różnych autorów opowiadających wątek o tajemniczym złoczyńcy, który za cel postawił sobie zniszczenie Gotham oraz doprowadzenie do upadku Batmana i jego sojuszników. Cała seria to 52 zeszyty wydane przez Egmont w zaledwie trzech tomach. W dodatku udało mi się kupić w cenach dużo niższych, niż okładkowe, więc radość z możliwości zapoznania się z opowieścią była tym większa (polska cebula). I co? I nic. Szału nie było. Czytałem Wiecznego Batmana w jednym podejściu. Wszystkie 52 zeszyty jeden po drugim, bez rozpraszania się innymi komiksami. Założyłem, że skoro cała historia ma jeden główny wątek, będzie to najrozsądniejsze. Skoro rozwiązanie akcji zawiązanej w pierwszych zeszytach poj...

Loki - L'enfant terrible Marvela w tragedii greckiej zaklęty

Kilka tygodni temu nakładem Mucha Comics ukazała się licząca zaledwie 4 zeszyty miniseria Loki . Opowiada o zwycięstwie Lokiego nad bogami Asgardu i przejęciu przez niego władzy. Napisana przez Roberta Rodiego i przepięknie ilustrowana przez Esada T. Ribicia. W skrócie, historia przedstawia się następująco: Loki, po pokonaniu Thora i objęciu tronu Asgardu, musi stawić czoła nie tylko nowym obowiązkom, które przed nim, ale też rozstrzygnąć los uwięzionego w lochu brata. Sam komiks prezentuje się bajecznie w warstwie wizualnej. Wyblakłe kolory, malarskość kadru, oraz oszczędność szczegółów świetnie pasują do scenariusza i rysu postaci Lokiego nakreślonego przez Rodiego. Od razu zaznaczę, że jestem zwolennikiem odmiennego stylu rysowania. Bliżej mi do Romity Jr., Kuberta czy Openy. Niemniej w przypadku tej historii nie oczekiwałbym innego świata przedstawionego. Ribic swoim stylem doskonale oddaje alienację bohatera zarówno w obrębie jego psychiki, jak i otaczającej go rzeczywistości....