Przejdź do głównej zawartości

Posty

Lek na śmierć nie taki skuteczny

Pierwsza część Więźnia Labiryntu zaskoczyła jakością. Uniknęła wielu pułapek, w jakie wpada kino młodzieżowe, które w swoim rozkwicie brało na warsztat, co popadło i w rezultacie "szło na ilość", zamiast skupić się na jakości. Tymczasem opowieść o grupie nastolatków, którzy z niewiadomych powodów zostali zamknięci w tajemniczym, technologicznie zaawansowanym labiryncie, nie tylko dawała się oglądać, ale nawet skłaniała do pozytywnej oceny. Nie znam literackiego pierwowzoru, więc w ogóle nie interesuje mnie porównanie do książki, a jedynie chłodna ocena dzieła filmowego, który pozostawiał przyjemne wrażenie. Zakończenie pierwszej części pozwalało oczekiwać podobnej jakości w kolejnej, zwłaszcza, że pozostawiało widza w pewnym zawieszeniu i oczekiwaniu, dodatkowo serwując mu twist fabularny, który zna z seriali. Druga część o polskim podtytule Próby ognia miała zdecydowanie inny klimat. Bohaterowie, znacznie dojrzalsi w doświadczenia i świadomość swojej sytuacji, pr...
Najnowsze posty

Ragnarok, czyli koniec Thora, jakiego znaliśmy

Najnowsze dzieło Marvela zarabia krocie wzdłuż i wszerz globu oraz zbiera pozytywne recenzje dając studiu, producentom i reżyserowi powody do zadowolenia. Marvel Cinematic Universe   udowadnia, że potrafi być nadal świeże i nie doszło do zmęczenia materiału. A co najważniejsze unika wszystkich błędów konkurencji z DC tworząc spójny, zrównoważony świat z konsekwentnie prowadzonymi postaciami. Tym razem dostajemy kolorowy, zabawny rollercoaster, któremu bliżej do konwencji Strażników Galaktyki , niż poprzednich filmów o nordyckim bogu. Thor zmienia tutaj nie tylko swoje oblicze, ale również charakter. Podobnie, jak wcześniej jest przejęty poszukiwaniem pokoju w dziewięciu światach ale tym razem jego boska beztroska nie razi, jak w poprzednich filmach. Najnowsza wersja Thora ma nadal buntownicze podejście, jednak okraszone ogromną dozą dystansu. Ragnarok ma wyraźny sznyt komediowy, przywołując klasyczne filmy lat 80. poprzedniego stulecia, jak Pogromcy duchów, które brakiem po...

Łowca androidów - kolejne pokolenie

Wybierając się na seans kontynuacji kultowego dla mnie Łowcy Androidów spodziewałem się, że nie będzie to naszpikowane fajerwerkami widowisko w stylu komiksowym. Zastanawiałem się również, co z zamkniętą w pierwszym filmie historią zrobi Denis Villeneuve. Trochę niepokojące były dane z amerykańskiego Box Office'u. Poniżej oczekiwań, wieszczące finansową klapę przedsięwzięcia. Czy Blade Runner 2049 podzielić ma los innych sequeli wielkich arcydzieł i kultowych filmów? Czy może to przeżuwająca miałką papkę nijakiej hollywoodzkiej kinematografii amerykańska widownia nie poznała się na kinie autorskim? Moim skromnym zdaniem, zdecydowanie to drugie. Od wielu lat kino i literatura kreślą wizję mniej lub bardziej dalekiej przyszłości. Bez znaczenia, czy przyszłości tej dożyjemy, czy nie, będzie ona, bez wątpienia, nieciekawa. Jednak to, co odnajdujemy w Łowcy Androidów 2049 jest postapokaliptyczną wersją świata, w której nie chcielibyśmy żyć. Świat końca lat 40. XXI wieku jes...

Bitwa Atomu - gdzie X-Meni z dawnych lat?

Po mieszanych uczuciach, co do Nieskończoności z niepokojem sięgnąłem po Bitwę Atomu , kolejny crossover Marvel NOW. Tym razem pogmatwane wątki dzieją się na kartach komiksów o mutantach.  Po wydarzeniach związanych z powrotem Feniksa, śmierci Profesora X i ostatecznym podziale mutantów obie grupy próbują się odbudować. Jedna, rezydująca w starej szkole Xawiera, tym razem pod wodzą, o zgrozo, Wolverina. Druga, prowadzona przez Cyclopsa, znajduje schronienie w dawnej siedzibie Weapon X. Już w tym momencie niektórym czytelnikom wychowanym na dawnych historiach o X-Menach pojawi się na czole zmarszczka niedowierzania i powątpiewania, że zabieg jest karkołomny. No to dodajmy do tego, że moce Cyclopsa i jego akolitów, którzy zetknęli się z mocą Feniksa, są rozregulowane i dalekie od normalności, a nowi mutanci zaczynają się pojawiać, jak grzyby po deszczu. Na dokładkę Beast, podświadomie nakłoniony do działania przez Icemana udaje się w przeszłość i sprowadza z niej "klasycznych...

Homecoming czyli Spider-Man w wersji Hi-Tech

Przed seansem najnowszej produkcji MCU miałem wiele obaw. Wszak Spider-Man: Homecoming to pierwszy film Marvela po włączeniu postaci Pajączka do uniwersum. W dodatku nadal produkowana przez Sony. Dodatkowo swoista słabość, którą mam do tej postaci podnosiła oczekiwania i dodawała niepokoju wobec efektu końcowego. Spider-Man: Homecoming jest zdecydowanie filmem Marvela kierowanym do młodszego widza, niż wcześniejsze produkcje. Na szczęście nie razi infantylnością, choć trochę brak rozmachu poprzednich filmów. Obrazów apokalipsy, eksplozji niszczących pół miasta, czy morderczych kosmitów. Nikt nie ginie, a nawet katastrofa lotnicza odbywa się pustym samolotem na opuszczonej plaży. Oczywiście winić należy kategorię wiekową filmu. Niestety, brak również postaci znanych z komiksów w ich klasycznych wcieleniach. Ciocia May, Mary Jane, Flash, a nawet Vulture są odmienieni. Unowocześnieni, wpisani w trendy współczesnego świata. Nowoczesność i wielokulturowość kłują w oczy. Największy...

Pajęcza wyspa - powrót do starych czasów

Za kilka dni premiera kolejnego rebootu Spider-Mana na wielkim ekranie. Tym razem w całości pod skrzydłami Marvela, co rodzi kolejne oczekiwania. Skłoniło mnie to do sięgnięcia po  The Amazing Spider-Man: Pajęcza Wyspa , wydanego w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Od pajączka rozpocząłem przygodę z komiksem, więc przed pójściem do kina warto przeczytać kilka historii z Peterem w roli głównej. Pajęcza Wyspa  po opisie na okładce zapowiada się ciekawie. Przez działanie tajemniczego wirusa lub tajemnej siły wszyscy mieszkańcy Manhattanu otrzymują pajęcze moce. Co może z tego wyniknąć można się tylko domyślać. Zbiorcze wydanie Pajęczej wyspy zaczyna się od komiksu Spider Island: Deadly foes i chyba gorszego początku nie można sobie wyobrazić. Wraz z tym interludium wracają demony z przeszłości. Przypomina o sobie historia, przez którą znielubiłem Marvela i na której wykoleił się TM - Semic. Kilkunastomiesięczna epopeja z klonami, Szakalem i niedorzecznymi zwro...

DC nie umie w zakończenia, czyli Wonder Woman na dużym ekranie

Po pierwsze, DC wreszcie zrobiło dobry film. Po drugie, nie ustrzegło się błędów z poprzednich ekranizacji. A tak konkretnie. Wonder Woman ogląda się świetnie. Historia nie jest tak poszatkowana, jak w Batman vs Superman , ani tak miałka, jak w Suicide Squad . Nie czujemy, że scenariusz chce nadgonić kilka historii w jednym filmie. Patty Jenkins (ta od Monstera z Charlize Theron) zadbała o wprowadzenie widza w historię Diany. Themiscyra wygląda przepięknie, a Robin Wright w roli Antiopy jest cudownym zaskoczeniem. Całe wprowadzenie do głównego wątku, pokazujące nie tylko motywację głównej bohaterki, ale również ujawniające jej naiwność w postrzeganiu dobra i zła, swietnie kładzie akcenty dla dalszej historii. Dalej jest już przewidywalnie. Diana wraz z towarzyszami rusza na front, żeby pokonać zło i zwyciężyć boga Aresa, którego inkarnację upatruje w niemieckim generale Ludendorffie. No i po raz kolejny wychodzi jej to świetnie. Przez swą naiwność i ufność w rodzaj ludzk...