Przed seansem najnowszej produkcji MCU miałem wiele obaw. Wszak Spider-Man: Homecoming to pierwszy film Marvela po włączeniu postaci Pajączka do uniwersum. W dodatku nadal produkowana przez Sony. Dodatkowo swoista słabość, którą mam do tej postaci podnosiła oczekiwania i dodawała niepokoju wobec efektu końcowego. Spider-Man: Homecoming jest zdecydowanie filmem Marvela kierowanym do młodszego widza, niż wcześniejsze produkcje. Na szczęście nie razi infantylnością, choć trochę brak rozmachu poprzednich filmów. Obrazów apokalipsy, eksplozji niszczących pół miasta, czy morderczych kosmitów. Nikt nie ginie, a nawet katastrofa lotnicza odbywa się pustym samolotem na opuszczonej plaży. Oczywiście winić należy kategorię wiekową filmu. Niestety, brak również postaci znanych z komiksów w ich klasycznych wcieleniach. Ciocia May, Mary Jane, Flash, a nawet Vulture są odmienieni. Unowocześnieni, wpisani w trendy współczesnego świata. Nowoczesność i wielokulturowość kłują w oczy. Największy...