Nie będę ukrywał, najbliższe mojemu sercu jest uniwersum Marvela. Niemniej sięgam również do komiksów konkurencyjnego DC. Co więcej, jestem zaprzysiężonym fanem Batmana. Z tego powodu nie pozostałem obojętnym na Wiecznego Batmana . To jedna z najmłodszych serii o bohaterze z Gotham, ponad dwudziestu różnych autorów opowiadających wątek o tajemniczym złoczyńcy, który za cel postawił sobie zniszczenie Gotham oraz doprowadzenie do upadku Batmana i jego sojuszników. Cała seria to 52 zeszyty wydane przez Egmont w zaledwie trzech tomach. W dodatku udało mi się kupić w cenach dużo niższych, niż okładkowe, więc radość z możliwości zapoznania się z opowieścią była tym większa (polska cebula). I co? I nic. Szału nie było. Czytałem Wiecznego Batmana w jednym podejściu. Wszystkie 52 zeszyty jeden po drugim, bez rozpraszania się innymi komiksami. Założyłem, że skoro cała historia ma jeden główny wątek, będzie to najrozsądniejsze. Skoro rozwiązanie akcji zawiązanej w pierwszych zeszytach poj...